Kurz po Mistrzostwach Polski już powoli opadał więc czas na podsumowanie.
Celowaliśmy w top 10 na tych Mistrzostwach i wiedzieliśmy, że Janek Bruchwalski jest w stanie tego dokonać. Poprzez wiele startów, które w tym sezonie miał Johny i ich wyniki mogliśmy naprawdę myśleć o tym żeby być w pierwszej dziesiątce.
Wiedzieliśmy również doskonale, że nie tylko dobra forma wystarczy do tego wyniku, ale i bardzo dobre przygotowanie mentalne poprzez wiele rozmów, odpowiednia taktyka, która również był omawiana kilkukrotnie i się sprawdzała na poprzednich startach. Istotne było również to, aby chociażby zrobić rekonesans trasy czy ustalić odpowiednią dawkę batonów, żeli i picia podczas całego wyścigu (co widać na jednym ze zdjęć). I to wszystko się układało jak należy, nawet bym powiedział, że idealnie aż do momentu, w którym doszło do kraksy i był to około 104 km wyścigu. Od tego momentu brakło po prostu szczęścia, bo o ile po kraksie do peletonu Janek doszedł to niestety po zaledwie kolejnych 3-4 km był defekt tylnego koła i już ciężko było na ostatnich metrach samemu dogonić peleton.
Warto zaznaczyć, że w poprzednim całym sezonie oraz dotychczas Johny nie złapał ani jednego „kapcia” , aż do dziś
Ale tak jak pisałem wcześniej, to nic nie zmienia, dalej trenujemy i walczymy na kolejnych wyścigach wiemy, że to nie przez złe przygotowanie, a przez brak szczęścia dziś po prostu nie wyszło
I tak jak jest napisane na mostku „never give up”